Galerie
-
1. Arton
Bruce Nauman
Mapa →
Krzysztof Niemczyk
Ja to ktoś inny
22.09–28.10.2017
ul. Miedziana 11
fundacjaarton.plKrzysztof Niemczyk
Bez tytułu, lata 60.
Dzięki uprzejmości Moniki NiemczykNa wystawie Ja to ktoś inny powstałe pod koniec lat 60. autoportrety Krzysztofa Niemczyka zostają zestawione z filmem Bruce’a Naumana Flesh White to Black to Flesh z 1968 roku.
W ekspresyjnych obrazach o androgynicznym charakterze Niemczyk podejmuje temat własnej tożsamości seksualnej, ukrywając twarz pod przesadnym makijażem przypominającym maskę.
Film Naumana przedstawia artystę podczas malowania nagiego ciała i twarzy – najpierw na biało, następnie na czarno, a w końcu zupełnie ścierającego farbę po to, by ostatecznie ukazać się widzowi bez charakteryzacji. Flesh White to Black to Flesh eksploruje obszary pozornych różnic i faktycznego podobieństwa, stanowiącego kwintesencję człowieczeństwa.
Praca Naumana i obrazy Niemczyka, chociaż powstały w całkiem różnych sytuacjach społeczno-politycznych, pochodzą z tego samego czasu i opierają się na podobnym geście malowania własnego ciała. To, co przywykliśmy uważać za kamuflaż, staje się w ich przypadku językiem prawdy.
Współpraca: Monika Niemczyk, Electronic Arts Intermix Kuratorka: Marika Kuźmicz Display: Agnieszka Lasota
-
2. Asymetria
Andrzej Różycki
Niech będzie pochwalony negatyw!
22.09–20.10.2017Andrzej Różycki
Andrzej Różycki – Locus suspectus
22–30.09.2017ul. Jakubowska 16
Mapa →
asymetria.euAndrzej Różycki
Kamień polodowcowy, 1967–1970O negatywie wyłącznie pozytywnie. O negatywie, święty, niedoceniony! Fotografia kończy się tam, gdzie zanika negatyw. Światłość wiekuista fotografii. Ku światłu. Światłoistotność bezpowrotnie utracona. Cóż bez negatywu wart jest świat itd., itp. Na koniec dodam z pełnym przekonaniem – jeżeli istnieje Duch Święty, to może się on tylko objawić w świetle negatywu.
Warianty tytułów mówią zdecydowanie o moim stosunku i admiracji do tego znaczącego wycinka, niezbywalnego elementu fotografii. W tym skrawku materii fotograficznej mamy do czynienia z zadziwiającym odwróceniem, a więc z pewną przewrotnością, widzenia obrazu świata. To ciągle jest obszar raczej z krainy snu, mrzonek czy marzeń, zawsze pełen niedomówień. Negatyw to zdecydowanie kwintesencja magii fotografii. Ma w sobie to, co inni nieustannie, potocznie i populistycznie odnoszą do fotografii pozytywowej jako „zatrzymywanie czasu”. O ile można by po wielu dyskusjach precyzujących uznać to za trafne spostrzeżenie, to negatyw w tym procesie jest głęboko katakumbowy, grobowcowy, emanuje swoją tajemnicą eschatologiczną. Ma w sobie coś mrocznego, uśpionego i tajemnego. Czasami emanuje duchem wręcz demonicznym, w innych przypadkach ma w sobie powiew posłańców z nieba, czy też tchnieniem samego Ducha Świętego. W tym ostatnim wypadku niewyobrażalne jest, by takowe objawienie mogło się odbyć w „cyfrze”.
Negatyw w historii fotografii, a co może ważniejsze – w historii sztuki fotograficznej zdecydowanie nie zaistniał. Ważność i rola negatywu jest ciągle pomijana. Dziś, w cywilizacji cyfrowej, została właściwie zapomniana. Dlatego odczułem potrzebę zrealizowania wystawy fotograficznej, by chociaż w jakiejś skromnej formie pokłonić się tej świętej pamięci niedocenionej wielkości, Negatywowi. Formy prezentacji uroku i magii negatywu będą różne i niech pozostaną pewną tajemnicą do dnia otwarcia wystawy. Na prośbę kuratora Rafała Lewandowskiego pokażę kilkanaście prac z wcześniejszego okresu działalności twórczej, wyraźnie ocierających się i dotykających istoty problemu negatywu. Będą to zdjęcia historyczne wykonane na papierze fotograficznym z lat 60., 70. i późniejszych.
Andrzej Różycki, lipiec 2017, Łódź
-
3. Biuro Wystaw
Monika Drożyńska
Mapa →
Woda i wino
22.09–28.10.2017
ul. Krakowskie Przedmieście 16/18
www.biurowystaw.plMonika Drożyńska
Można, Moszna, Tszeba, 2017Indywidualna wystawa Moniki Drożyńskiej Woda i wino to opowieść o języku i jego związkach z religią. Artystka rozprawia się z tymi zagadnieniami na gruncie polskim, bo jest dziewczyną z Gorlic. Drożyńska w swoich pracach posługuje się techniką haftu ręcznego, którą traktuje jako działalność o charakterze politycznym. W swoich tkaninach łączy różne, często rozbieżne, poglądy i znaczenia. Posługując się językiem, zestawia wyrazy i treści, których wzajemna relacja okazuje się tylko pozornie odległa. Tym sposobem powstają nowe znaczenia, a czasem nowe języki.
Kuratorzy: Sarmen Beglarian, Sylwia Szymaniak
-
4. BWA Warszawa
Yann Gerstberger
Mapa →
Sławomir Pawszak
Hanna Rechowicz
Cudowne i pożyteczne
22.09–25.11.2017
ul. Jakubowska 16/3
www.bwawarszawa.plSławomir Pawszak
Bez tytułu, 2017, akryl, gwasz, olej na płótnie, 190×120 cmOdrobina czegoś niezwykłego Wystawa Cudowne i pożyteczne w BWA Warszawa łączy prace trzech artystów – urodzonej w 1926 roku Hanny Rechowicz i młodszych o sześć dekad Yanna Gerstbergera i Sławomira Pawszaka.
Pochodzący z Francji i tworzący w Meksyku Gerstberger pokazuje swoje gobeliny w Polsce po raz pierwszy. Dominujące w przestrzeni, wielkoformatowe i wielobarwne obrazy zdradzają zainteresowanie artysty tradycyjnym rzemiosłem, często jednoznacznie kojarzonym z pracą kobiet. Choć technika tkania przez lata dążyła do mechanizacji, umożliwiając precyzyjne przedstawienie detali, na gobelinach Gerstbergera zobaczymy syntetyczne ujęcia, budowane przez duże plamy drapieżnego koloru. Artysta, w pełni świadomie, lecz nonszalancko, korzysta z dekoracyjności swoich obrazów, które, mimo modernistycznego wyabstrahowania, oddziałują w warstwie narracyjnej. Gerstberger wyplata fragmenty onirycznych krajobrazów, w których często umieszcza ludzi i zwierzęta. Haptyczna konstrukcja gobelinów zachęca do dotykania, jakby były zasłoną, przedpolem fantastycznego świata.
W twórczości Sławomira Pawszaka skala makro spotyka się ze skalą mikro. Swój rozpoznawalny styl artysta wypracował, długo eksplorując pewne motywy i rozwijając je w cykle prac. Na przekór tradycji obrazu olejnego, karzącej szczelnie wypełniać blejtram kolejnymi warstwami farby, Pawszak maluje tylko to, co jest dla niego istotne. Żmudne malowanie tła nigdy nie sprawiało mu przyjemności; układa więc motywy w intrygujące kompozycje na charakterystycznym białym tle. Być może dlatego jego obrazy zdają się gubić swoją figuratywność, lewitować. Biel, która je otacza, dodaje im uniwersalności. Jednocześnie taki sposób malowania w pełni odsłania warsztat, nie zostawiając miejsca na błąd, który można by ukryć pod kolejną warstwą farby. Od dłuższego już czasu artysta przepracowuje zagadnienie kosmosu. Przyglądając się plątaninie łańcuchowych korytarzy, kolistym formom i ekspresyjnym kleksom, zastanawiam się, czy patrzę na panoramę galaktyki czy może na powierzchnię planety.
Czy dynamiczna kompozycja to efekt ekspresji aerografu, którym często posługuje się Sławek, czy odzwierciedlenie jakiejś struktury, która, choć wygląda na chaotyczną, nie może być przypadkowa, bo zawiera w sobie jakiś logiczny kod? Niezależnie od odpowiedzi obraz wciąga i hipnotyzuje. Do pracowni Sławka na warszawskim Żoliborzu idziemy skrótem, zarośniętą chaszczami ścieżką, ukrytą między betonowymi budynkami. Sławek mówi, że lubi takie miejsca i że brakuje ich we współczesnych miastach. Myślę, że właśnie jesteśmy w jednym z jego obrazów, podążamy kolorowym tunelem, w którym wyobraźnia ma szansę się uwolnić, omijając szerokim łukiem tło bloków, asfaltowych ulic i chodników.
Nie trzeba być gościem w pracowni Hanny Rechowicz, wystarczy spojrzeć na „Panią Fantazję”, by wyobrazić sobie, że miejsce, w którym tworzy, musi być nadzwyczajne i totalne, takie jak ona – osoba absolutnie spójna z wizją wywołanego przez siebie magicznego świata. Każdy, kto choć raz miał okazję spotkać Hannę Rechowicz, nie pomyli jej z żadną inną artystką. Podobnie jest z jej pracami. Obrazy prezentowane na wystawie powstały dla sanatorium w Ciechocinku, pełnić więc musiały kilka funkcji. Renesansowa koncepcja obrazów-okien to za mało. Lepiej, by burzyły ściany, otwierając się na świat o wiele ciekawszy niż ulice Ciechocinka na przełomie lat 70. i 80. Taki świat tworzy Rechowicz, dekorując tło boazerii egzotycznymi kolorami drzew i ptaków, podobnych do japońskiego origami, niby znajomych, a jednak nie stąd.
Twórczość Hanny Rechowicz przywołuje powojenny, dziś nieużywany termin „artysta plastyk”. Czy obrazy, które się podobają, mogą być też mądre? Czy sztuka pozornie niezaangażowana może nieść treści ważne i wartościowe dla społeczeństwa? W książce Cudowne i pożyteczne Bruno Bettelheim analizuje baśnie, opisując dokładnie wiedzę o świecie, jaka zawarta jest w poszczególnych elementach znanych opowieści.
Nową fasadę Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie pokrywa monumentalny obraz Sławomira Pawszaka – rozwinięcie jego kosmicznych konstelacji. Tłem stała się elewacja położonego nad Wisłą pawilonu.
Nie sposób go nie zauważyć, obraz stał się częścią krajobrazu – plastyką stosowaną. Przypominam sobie inną „dekorację” przeszklonej fasady pawilonu Emilka, poprzedniej siedziby MSN. Paulina Ołowska stworzyła na niej Twarz Emilii, portret zarazem personifikujący budynek Muzeum i twarz bohaterki Emilii Plater, którą upamiętnia nazwa ulicy. Malarka Ołowska zacytowała dzieło innego artysty – Jerzego Koleckiego. Twarz Emilki to twarz dziewczynki z plakatu sztuki Alicja w Krainie Czarów teatru lalkowego Rabcio-Zdrowotek z Rabki-Zdroju, gdzie w latach 60. i 70. Kolecki pracował jako dyrektor, scenograf i projektant. Urodzony w roku 1925 malarz po studiach u Zbigniewa Pronaszki zamieszkał w Rabce, gdzie współtworzył teatr dla dzieci przebywających w rabczańskich sanatoriach. Swoje obrazy ożywiał w projektach lalek, scenografii, unikalnych druków, dbając o spójność wizualną spektakli granych w małopolskim miasteczku. Zapytany o sens swojej pracy mówił: „Starałem się, by była to odrobina czegoś niezwykłego w zwyczajnych czasach. Cudowne? Tak. Pożyteczne? Tak”.
Zupełnie jak prace artystów pokazywane na wystawie w BWA Warszawa.
Ewa Łączyńska-Widz
-
5. Czułość
Johann M. Winkelmann
Mapa →
Darmowa wycieczka autobusem do pewnego miejsca za miastem, kawa i powrót
22.09–4.11.2017
ul. Brzozowa 27/29
czulosc.comPotencjalne miejsce częściowo stałego deszczu w czasie Warsaw Gallery WeekendNie jestem pewien, czy spodobałaby mi się ta wycieczka, ale na pewno podoba mi się ten pomysł. Zebrałbym ludzi pozornie przypadkowych, żeby wspólnie uczestniczyli w takiej samej sytuacji przez pewien czas. Ludzie nie wiedzieliby, dokąd jadą, ale wydawałoby im się to zaplanowane. Byliby więc wolni od dalszych decyzji dotyczących miejsca przeznaczenia, mogliby po prostu siedzieć w autobusie.
Piesi tworzą formacje jak latające ptaki, szeleszcząc w ruchu. Z tego szumu wybrzmiewa pewien konkretny rodzaj dźwięku. Szelest ten staje się śpiewem, a samochody zaczynają energicznie trąbić.
Na małym skrzyżowaniu piesi chcą przejść na drugą stronę ulicy. Nadjeżdżający autobus jest cichy i powolny, zatrzymuje się i z wahaniem rusza dalej, wzdłuż drogi.
Od pojazdu takiego jak autobus oczekuje się jednoznacznych, mechanicznych reakcji, więc jego wahanie może być z początku zaskakujące. Jednak koncepcja ruchu drogowego działającego według własnych praw i zasad może zostać gwałtownie zburzona, a ruch zostanie spersonalizowany.
Nie wszystkie sytuacje są spowodowane przez ludzi, niektóre wynikają z kilku różnych, często niezwiązanych ze sobą wydarzeń. Te zdarzenia łączą się i rozdzielają ponownie, a część pozostaje ulotnymi chwilami lub pustymi pojęciami.
W ten sposób wystawa może być odczytana jako analiza, która próbuje wyłonić niektóre z tych wydarzeń i jakoś je wzmocnić.
-
6. Dawid Radziszewski
Katarzyna Przezwańska
Mapa →
Wczesna polskość
22.09–4.11.2017
ul. Krochmalna 3
www.dawidradziszewski.comKatarzyna Przezwańska
Wczesna polskośćNie dalej jak kilkaset milionów lat temu Warszawę porastały rośliny przypominające palmy. Były dużo lepsze niż ta, która dziś stoi na rondzie de Gaulle’a, bo żywe. Nasza stolica znajdowała się znacznie bliżej równika i jeśli akurat nie zakrywało jej morze, to porastał ją subtropikalny las. Las zamieszkiwany przez zwierzęta – nawet dinozaury. Krótko mówiąc, stolica Polski miała się lepiej, gdy nie było jeszcze Polski.
Katarzyna Przezwańska zdecydowała się pokazać, jak to wszystko kiedyś wyglądało. Spodobał mi się ten pomysł. Poza tym wykorzystaliśmy już chyba wszystkie możliwe sposoby wystawiania sztuki w naszej małej galerii oprócz tego jednego – podróży w czasie i przestrzeni. Ucieczki z antropocenu. Kolejne wystawy to już raczej będzie to, co było, więc zapraszam.
-
7. Fundacja Archeologia Fotografii
Choreografia obrazów.
Mapa →
Fotografia performatywna: Zbigniew Dłubak, Mariusz Hermanowicz, Antoni Zdebiak
22.09–22.10.2017
Siedziba PTSR
ul. Nowolipki 2A
faf.org.plZbigniew Dłubak
z cyklu Desymbolizacje, 1980, odbitka żelatynowo-srebrowaTytuł wystawy nawiązuje do teorii wspomnianej przez Philipa Auslandera, według którego „fotografia performatywna (ang. performed photography) to „sfotografowane zdarzenia (…), powołane na użytek zdjęcia i nieobdarzone żadną autonomiczną formą bytu”.
Ekspozycja w udostępnionej przez PTSR przestrzeni będzie dotyczyła fotografii „zainscenizowanej”, kluczowej w praktyce artystów, których archiwa znajdują się pod opieką Fundacji – Zbigniewa Dłubaka, Mariusza Hermanowicza i Antoniego Zdebiaka. W twórczości każdego z nich dominuje inny rodzaj gestu, wykonywanego wobec samego siebie lub odgrywanego na polecenie fotografa przez modeli czy modelki, którzy czasem stają się współautorami sytuacji. Lecz jest to też gest wobec materialnej odbitki, ingerujący nie tylko w jej formę, ale również w treść.
Na wystawie zostaną zaprezentowane autorskie odbitki, w tym niepokazywane wcześniej cykle ważnych polskich fotografów drugiej połowy XX wieku, takich jak Antoni Zdebiak, którego archiwum fundacja opracowuje od 2016 roku.
Projekt jest współfinansowany przez Miasto Stołeczne Warszawa.
W powstającym obecnie projekcie Adam Pańczuk prowokuje sytuacje, które wydarzyły się tylko na potrzeby wykonania zdjęcia. W ten sposób artysta bada zjawisko podświadomości i możliwość jej reprezentacji w obrazie fotograficznym. Próbując przedstawić coś, co nie ma swojego bezpośredniego odbicia w rzeczywistości, zakłada, że w każdej, również odegranej scenie, można odnaleźć echo wcześniejszych, nieuchwytnych wydarzeń. Projekt Adama Pańczuka powstaje w ramach współpracy kolektywu Sputnik Photos i Fundacji Archeologia Fotografii. Wpisuje się w prowadzony przez fundację cykl „Żywe archiwa”. W ramach „Żywych archiwów” FAF podejmuje współpracę ze współczesnymi twórcami, których projekty artystyczne inspirowane są fotografią oraz archiwaliami.
-
8. Fundacja Galerii Foksal
Wilhelm Sasnal
Basel, 2017, olej na płótnie, 40×35 cmW telefonie mam przede wszystkim zdjęcia z podróży. To niezwykle ważne źródło inspiracji, (…) oglądanie tego, co niecodzienne, nowe, pozwala mi odświeżyć spojrzenie. Nie mógłbym nakręcić dobrego filmu o miejscu, które ledwo znam, bo byłby to film płytki, pusty. Mogę jednak namalować dobry obraz na podstawie uwodzącego widoku. Wystarczy impuls, punkt zapalny, nie muszę rozumieć krajobrazu, żeby mnie pociągał. Po podróżach powstają prace bardziej liryczne niż choćby te związane z historią. Malarstwo nie musi wiązać się z narracjami werbalnymi, może się opierać na doświadczeniu zjawisk, których jeszcze nie ubrało się w słowa. Coraz częściej się przekonuję, że obraz jest czymś, nad czym nie jestem w stanie do końca zapanować, że jest odrębnym bytem, który sam siebie tworzy, a ja mu tylko pomagam. I coraz rzadziej z tym walczę, wolę się temu poddać, uznaję to, że obraz jest czymś autonomicznym.
(…) Autonomia jednak wiąże się też z bardzo pierwotną siłą obrazu. (…) kiedyś wzruszała mnie muzyka, a nie potrafiło wzruszyć malarstwo. W ostatnich latach to się odwróciło (…). Wystawa zostaje we mnie głębiej niż muzyka, powoli kiełkuje, obrazy nabierają znaczenia po jakimś czasie, przy czym nie chodzi o zrozumienie na poziomie ikonograficznym, ale o pewne bardzo specyficzne doświadczenie. To zupełnie inny rodzaj recepcji niż w wypadku muzyki, którą odbiera się natychmiast, impulsywnie. Dźwięk otacza nas ze wszystkich stron, odbiór muzyki nie wymaga większego wysiłku, podczas jej słuchania można robić wiele innych rzeczy. Malarstwo dociera do nas tylko wtedy, kiedy patrzymy w konkretnym kierunku (…), potrzebuje uwagi, to medium angażujące zarówno zmysłowo, jak i intelektualnie.
Twórczość innych malarzy to dla mnie ważne źródło inspiracji. Może zabrzmi to totalnie staroświecko, ale uważam, że przez nadmiar informacji, a przede wszystkich ich tandetność, współczesny świat staje się coraz bardziej ponurym miejscem. Tak właśnie doszedł do władzy Trump – stworzyła go kultura porno, która jednak wcale nie jest sexy. Trump to dziwny amalgamat tandety, powierzchowności, wulgarności – właśnie tanie porno. Esencja białej głupoty, białej obrzydliwości.
Natomiast malarstwo, przez to, że jest fizyczne, materialne, że jest rękodziełem – stanowi jednostkową kreację, niemożliwą do zastąpienia, niepowtarzalną. I to jest pasjonujące. Malarstwo pozwala utrzymać kontakt ze światem namacalnym, światem zmysłów. Jednocześ-nie jest niezwykle humanistyczne dzięki temu, że nie jest doskonałe, że zdarzają się w nim pomyłki. Jak w każdym rękodziele, w malarstwie jest człowiek, jego duch jakkolwiek naiwnie to zabrzmi. Malarstwo nie może być perfekcyjne, spreparowane, nie może być algorytmem realizacją projektu. Malarstwo jest slow, nie fast. To selfie są fast foodem – fotografie atakują nas ze wszystkich stron. (…) Przez ten nadmiar obrazy – wszystkie obrazy, po prostu medialne wizerunki – bardzo się zdewaluowały, straciły wiarygodność, wyjątkowość. Już na nas nie działają. Tymczasem obraz malowany farbami na płótnie ciągle pozostaje czymś jednostkowym, osobnym. Liczy się tylko to, żeby obraz był poza czasem, żeby działał i dzisiaj, i za sto lat. To jest prawdziwe wyzwanie. Dobry obraz to taki, który nie potrzebuje niczego na swoje usprawiedliwienie, którego nie trzeba prowadzić za rękę.
Fragment tekstu pochodzi z książki Jakuba Banasiaka 15 stuleci. Rozmowa z Wilhelmem Sasnalem, Wołowiec: Wydawnictwo Czarne, 2017.
-
9. Instytut Fotografii Fort
Ilona Szwarc
Ciało otwiera się wolno, aż do serca
22.09–26.11.2017Samoidentyfikacja. Fotografie z kolekcji Joanny i Krzysztofa Madelskich
22–24.09.2017ul. Racławicka 99 (Fort Mokotów, budynek 06)
Mapa →
www.instytutfotografiifort.org.plCzy można mieć przeszłość, jeśli się nie miało ciała? Nie ciała w ogóle, lecz ciała własnego (właściwego). Jeśli w tym ciele wszystko było nieco obce, trochę nieodpowiednie?
Jeśli dopiero teraz, w dorosłości i rozkwicie, ciało zaczęło się rodzić w swojej formie właściwej, choć na zawsze przecież ułomnej?
To jesteś ty – teraz. Ale czy to cała ty? Przecież nie. Na „ja” składa się wszystko, co było do tej pory. I sny o sobie, i marzenia, i historia. I pierwsza miesiączka, i te następne, wszystkie szarpania adolescencji, wszystkie nacięcia because of love, wszystkie policzone kości, ale też wszystkie pierwsze randki i pocałunki – z dziewczynami lub chłopakami – jako dziewczyna. „Ja tego wszystkiego nie mam. Ja, kiedy spojrzę wstecz, mam szarość, jakąś magmę” – mówi Kinga*.
„Mój lekarz mówi, że z transkobietami jest jak z anorektyczkami. Bo co anorektyczka widzi, gdy patrzy w lustro? Że jest tłusta. Transdziewczyny mają podobnie, zawsze dopatrzą się w sobie śladów męskości” – mówi Edyta, jedna z bohaterek cyklu Ciało otwiera się wolno, aż do serca.
Ciało składa się powoli, niczym puzzle. Z kawałków: cipa, cycki, nogi, szyja, ręce. Nie wszystko naraz. „Kobiecość z czasem przychodzi z ciebie – mówi Edyta – ale wiele transkobiet ją nadbudowuje. Z dnia na dzień stają się kobietami, przestają żyć jako mężczyźni i nagle zaczynają jako kobiety – to jest szok, kobiecości bywa wtedy za dużo”.
Edyta nosi spodnie, a w spodniach „nosi” penisa. „Jestem kobietą z penisem” – mówi. Na prośbę Ilony Szwarc Edyta przygotowuje kolaż. Ukazuje kobietę z penisem. Wszystko jest tu spójne – obraz i ciało.
Ilona Szwarc kolekcjonuje wizerunki kobiet. Próbuje dociec, czym jest to, co nazywamy „kobiecością”, choć wszyscy wiemy, że to tylko obraz w naszych głowach. Jakiś gest, może brzmienie głosu, zapach, uczucie towarzyszące rozmowie, niekiedy dotyk.
Seria Ciało otwiera się wolno, aż do serca wpisuje się we wcześniejsze poszukiwania artystki (American Girls, Rodeo Girls, I Am a Woman and I Feast on Memory), która w obrazach analizuje rzeczywisty sens „bycia kobietą”. Tym razem Szwarc fotografuje kilkanaście kobiet transpłciowych (M/K). Poprzez akt fotografowania i potrzebę bycia fotografowanymi kobiety transpłciowe świadomie godzą się na redukcję swoich ciał do obrazu, na który można patrzeć, który może być poddawany ocenie, o którym można mówić i myśleć.
Bo obraz dopełnia to, czego ciału brak. Obraz może być tym, czym ciało się nie stało.
* W tekście wykorzystano fragmenty tekstu Marty Konarzewskiej
W kolekcji Joanny i Krzysztofa Madelskich znajdują się dzieła polskich fotografów drugiej połowy XX wieku. W zbiorach szczególne miejsce zajmują także dzieła młodych artystów oraz prace wideo. Wystawa w Instytucie Fotografii Fort oddaje szczególny charakter kolekcji, wychodząc od klasycznych dzieł Ewy Partum z cyklu Samoidentyfikacja, poprzez prace wideo (między innymi Katarzyny Kozyry, Agnieszki Polskiej, Alicji Żebrowskiej), aż po przegląd najnowszych nabytków (prace Mii Dudek czy Anny Grzelewskiej). Wspólnym mianownikiem fotografii oraz filmów są kwestie polityki i ciała oraz tożsamości i seksualności. Prace z kolekcji Madelskich od kilku lat pokazywane są w instytucjach publicznych (między innymi w Muzeum Narodowym w Gdańsku i Muzeum Miasta Łodzi) i prywatnych (Art Stations Foundation w Poznaniu). Ekspozycja warszawska – piąta z kolei – jest oddaniem głosu artystom i artystkom, którzy biorą udział w dyskusji o prawach kobiet i mniejszości seksualnych. Dyskusji fundamentalnej, która wydawała się zamknięta i historyczna, a jest wciąż aktualna, niczym performanse Ewy Partum.
Kuratorzy: Anna Hekmat, Adam Mazur
-
10. Kasia Michalski
Damir Očko
Dicta, 2017 Dzięki uprzejmości artysty i galerii Kasia MichalskiSłowo dicta – liczba mnoga od dictum, wyrazu określającego orzeczenie wypowiedziane przez autorytet, stało się ramą konceptualną dla drugiej wystawy Damira Očko w galerii Kasia Michalski. Najnowszy film artysty, zatytułowany Dicta, wraz z serią powstałych wokół niego prac ukazuje wielowarstwowość zagadnień i motywów odnoszących się do tytułowego pojęcia.
Osią narracji tytułowego filmu jest wiersz skomponowany przez Očko, będący jednocześnie twórczą interpretacją eseju Pięć trudności przy pisaniu prawdy (1935) Bertolta Brechta. Dzieło Brechta, poświęcone konieczności i problemom z relacjonowaniem prawdy w czasach niepewności, zdradzało zaniepokojenie autora rodzącym się wówczas faszyzmem i jego związkami z kapitalizmem – kwestii powracającej dziś w dyskursie publicznym. W swoich pracach Očko przywołuje pierwotny tekst, a także poprzez nawiązujący do dadaizmu zabieg wycinania z niego poszczególnych słów tworzy aleatoryczną, kolażową wypowiedź artystyczną, krytyczny komentarz do procesu powstawania znaczeń w czasach „alternatywnych faktów”.
Łacińskie słowo dicta stanowi trzon wielu wyrazów w językach indoeuropejskich – chociażby „dyktować”, „dyktator”, „dyktatura”. Współczesny fenomen pogrążania autorytetów i dewaluacja wartości na niespotykaną dotąd skalę odbija się echem w pracach Damira Očko, które stanowią komentarz do owych zjawisk.
-
11. Le Guern
Pravdoliub Ivanov
Mapa →
Przeoczone zdarzenia na wysokości wzroku
22.09–18.11.2017
ul. Widok 8
www.leguern.plPravdoliub Ivanov
szkice do wystawy Przeoczone zdarzenia na wysokości wzrokuPrezentacja prac Pravdoliuba Ivanova w galerii Le Guern odwołuje się do dwóch indywidualnych wystaw artysty sprzed blisko dwudziestu lat – Na wysokości wzroku (1998) i Przeoczone zdarzenia (1999). Konfrontacja dorobku artysty z najnowszymi dziełami, które powstały na bazie niezrealizowanych dotychczas koncepcji, nadaje projektowi charakter procesualny. Część prac powstała w przestrzeni wystawy, a pośród nich znalazły się realizacje ścienne z wykorzystaniem tekstu, fotografie, obiekty oraz wideo.
Zakorzenione w codzienności prace Pravdoliuba Ivanova odnoszą się najczęściej do rzeczywistości społecznej, pamięci i marzeń. Unaoczniają lub tworzą nowe, paradoksalne i wyszukane relacje między sztuką a życiem. W swojej praktyce artysta często wykorzystuje gotowe przedmioty z własnego otoczenia, doszukując się w nich ukrytych, nierzadko ambiwalentnych sensów. Zakorzenione w tradycji sztuki konceptualnej działania w polu języka i tekstu oraz obrazu i jego postrzegania, wraz z eksponowaniem procesu twórczego, sprawiły, że dziś Ivanov jest jednym z najbardziej uznanych na międzynarodowej scenie sztuki bułgarskich artystów.
Wystawa Przeoczone zdarzenia na wysokości wzroku, prezentowana w ramach Warsaw Gallery Weekend, jest trzecim indywidualnym pokazem artysty w galerii Le Guern.
Pravdoliub Ivanov (ur. 1964) mieszka i pracuje w Sofii. Reprezentował Bułgarię na biennale w Wenecji w 2007 roku, brał udział w biennale w Berlinie (2006), Atenach (2006) i Sydney (2004) oraz w wielu innych wystawach indywidualnych i grupowych. Był stypendystą między innymi Henry Moore Foundation, CEC Artslink w Nowym Jorku, KulturKontakt w Austrii. Rezydent Cité Internationale des Arts w Paryżu. W Sofii pracuje na stanowisku profesora Akademii Sztuk Pięknych. Jest także członkiem oddolnego, niezależnego stowarzyszenia artystów i krytyków sztuki i kultury, realizującego wystawy, publikacje i seminaria Institute of Contemporary Art Sofia. Jego prace znajdują się w międzynarodowych kolekcjach instytucjonalnych i prywatnych, między innymi ERSTE Bank w Wiedniu, Europe Investment Bank w Luksemburgu, kolekcji Koç w Istambule, Narodowa Galeria w Sofii.
-
12. LETO
David Krňanský
HDR, 2017, olej i akryl na płótnie, 45×35 cmIndywidualna wystawa Davida Krňanskýego przygotowana na Warsaw Gallery Weekend jest zwieńczeniem cyklu 10 letnich powidoków, realizowanego przez całe lato z okazji dziesięciolecia LETO i otwarcia nowego rozdziału w historii galerii. Jest to wyjątkowa prezentacja – wszystkie dotychczasowe powidoki tworzyły zestawienia dwóch artystów związanych z LETO, skupiając się na podobieństwach i relacjach między ich pracami. W przypadku Davida Krňanskýego, który jest najmłodszym artystą galerii, ten podwójny charakter został zachowany w przewrotny sposób – wystawa Davida Krňanskýego pod tytułem David Krňanský ironicznie sugeruje, że najważniejszym tematem prezentacji jest sam artysta.
David Krňanský (ur. 1987) mieszka i pracuje w Pradze. Jest członkiem grupy Black Hole Generation, operującej krytycznie narzędziami kultury wizualnej, ready made i kopii. Tworzy w różnych mediach, jednak najważniejsze jest dla niego malarstwo abstrakcyjne.
Abstrakcje Krňanskýego cechuje radosna i odważna eksploracja koloru, poddanego geometrycznym podziałom. Źródła inspiracji artysty leżą w geometrii i utopijnych modernistycznych ideach, jednak wykoślawionych już przez czas i błąd. Naturalna nieprecyzyjność ręki w rygorystycznych, geometrycznych formach staje się autorskim podpisem, przygodą prowadzenia linii i tworzenia form, które nigdy nie są idealne czy identyczne. Przyjemna świeżość i żartobliwe niuanse mieszają się z naiwną odwagą i uporem tworzenia abstrakcji, która pod warstwami estetycznej zabawy może być krytyczna i progresywna.
-
13. lokal_30
VALIE EXPORT
Mapa →
Natalia LL Diana Lelonek Justyna Górowska Zeitgeist
22.09–10.11.2017
ul. Wilcza 29A/12
www.lokal30.plDiana Lelonek
Center for the Living Things, 2016, fotografiaDzielą je dwa pokolenia: VALIE EXPORT i Natalia LL urodziły się w latach 30. XX wieku, a Diana Lelonek i Justyna Górowska pod koniec lat 80. Czas największej aktywności dwóch pierwszych artystek przypadał na okres wzmożonych ruchów społecznych i rozwoju drugiej fali feminizmu. Diana Lelonek i Justyna Górowska rozpoczęły swoją działalność kilka lat temu, w niepewnych czasach głębokiego kryzysu społecznego i ekonomicznego, zaniepokojone nieodwracalnością szkód, które człowiek wyrządza w środowisku naturalnym. Zeitgeist to nie tylko wystawa prezentująca ducha epoki poprzez twórczość aktywnych w danym czasie artystek. Jest to również próba przeprowadzenia połączenia pomiędzy artystkami, których twórczość zawiera esencję współczesności, choć powstawała w odmiennej atmosferze.
Radykalne feministyczne akcje VALIE EXPORT oraz kontrowersyjne w latach 70. zdjęcia i filmy Natalii LL należą dziś do kanonu, jednak ich twórczość wciąż oddziałuje na kolejne pokolenia twórców. Wpływ ten nie zawsze jest bezpośredni, czasem chodzi tylko o postawę – odwagę w komunikowaniu swoich poglądów, racji, sposobu widzenia rzeczywistości. Dziś równie aktualna jak feminizm w latach 60. i 70. jest kwestia sytuacji natury w dobie antropocenu, do której odwołują się Diana Lelonek i Justyna Górowska. Podobnie jak feminizm, relacja z naturą pozostaje problemem wciąż nieprzepracowywanym.
Artystki, choć nie są przyjaciółkami, znają się, rozumieją, wystawiają razem – działają niezależnie, ale wspólnie budują ducha czasów, Zeitgeist. VALIE EXPORT i Natalia LL spotkały się kilkukrotnie pomiędzy 1975 a 1995 rokiem przy okazji wspólnych wystaw. Znajomość tę można więc określić jako artystyczne powinowactwo – znały swoją twórczość, przez lata ich losy przeplatały się, a ich działalność rozwijała się niemal równolegle. Tak było w przypadku Interrupted Line VALIE EXPORT z lat 1971–1972 oraz Rejestracji permanentnej co 1 km autostrady E22 Natalii LL z 1970 roku. Obie prace to filmowe zapisy drogi: u VALIE EXPORT z perspektywy wnętrza samochodu, a u Natalii LL zdjęcia wykonane były na zewnątrz.
Na wystawie Zeitgeist prezentujemy przede wszystkim dokumentacje performansów obu artystek. Rozpoczynamy od legendarnego zapisu przeprowadzonego w Wiedniu w 1968 roku TAPP und TASTKINO. Zarówno ta rejestracja, jak i pochodząca z tego samego roku słynna akcja VALIE EXPORT z Peterem Weiblem Aus der Mappe der Hundigkeit stanowią pewną cezurę tak w sztuce feministycznej, jak i w performansie. Na wystawie skupiamy się na poszukiwaniach artystki dotyczących komunikacji i języka oraz jego fizycznych aspektów. Dlatego też prezentujemy dokamerowe performanse Body Tape (1970) oraz Adjungierte Dislokationen (1973), zapiski filmowe z początku lat 80. Syntagma (1983), a także rejestrację performansu The Voice as Performance, Act and Body wykonanego przez artystkę w 2007 roku w ramach biennale w Wenecji.
W drugiej połowie lat 60. powstał cykl performansów dokamerowych Natalii LL, tzw. permanentnych rejestracji – aktu seksualnego, drogi, czasu czy twarzy. Chociaż pod koniec lat 70. twórczość artystki zmienia kierunek, podstawowym medium jej sztuki pozostaje ciało. Wkraczające na obszar mistyki i mitologii performanse artystki stały się bardziej autonomiczne, często niewykonywane bezpośrednio do obiektywu, choć konieczność zapisu była dla autorki oczywista. Akcje z cyklu Śnienia, realizowane od 1978 roku, przybierały różne postacie – Natalia LL spała w obecności publiczności lub tylko przed kamerą, zapisywała swoje sny, a także fotografowała śpiące osoby. Seanse były wynikiem głębokiej potrzeby badania podświadomości. W tym samym roku Natalia LL zrealizowała akcję Punkty podparcia, w czasie której na polanie w Pienińskim Parku Narodowym nago wykonywała rodzaj gimnastyki połączonej z choreografią. Każda z tworzonych przez nią figur odpowiadała gwiezdnej konstelacji, tworząc rodzaj pomostu pomiędzy kobietą a kosmosem. Na początku lat 80. Natalia LL kontynuowała działalność performerską, realizując Drgawki oraz Stany skupienia.
Justyna Górowska niemal od początku swojej działalności artystycznej szczególną uwagę poświęca koncepcjom posthumanistycznym. FoxP2 z 2012 roku to ciekawy, ze względu na swoje walory formalne i subtelną poetykę, wideoperformans, w którym autorka poddaje w wątpliwość zasadność przeciwstawiania sobie kategorii „ludzkie” i „nieludzkie”. Centralne miejsce zajmuje tu język, wyrażający oraz budujący rozgraniczenia. Górowska odtwarza scenę tresury słonia za pomocą wyrwanych z kontekstu brutalnych słów, wypowiadanych w nieadekwatnie łagodny, poetycki sposób. Uwaga skupiona jest na człowieku, który za pomocą języka obejmuje panowanie nad niewidocznym dla odbiorcy zwierzęciem.
Center for the Living Things Diany Lelonek jest instytutem powołanym do życia w 2016 roku w celu badania, kolekcjonowania i upowszechniania wiedzy o nowych formach zależności pomiędzy przedmiotami i organizmami nieludzkimi. Wszystkie okazy zgromadzone w kolekcji to porzucone przedmioty, niepotrzebne, zużyte towary. Odpady systemu nadprodukcji stają się środowiskami życia dla wielu istot. W pracy tej szczególnie istotna jest dialektyka między odpadem, porzuconym efektem ludzkiej działalności, a nowym, powstającym na jego zgliszczach i pasożytującym na jego odrzuceniu życiem. Latem 2017 roku, w momencie eskalacji konfliktu dotyczącego wycinki Puszczy Białowieskiej, Diana Lelonek stworzyła również zdjęcie Gmach Ministerstwa Środowiska porośnięty przez środkowoeuropejski las mieszany. Choć jest to fikcja, fotomontaż, plasuje się ono blisko założeń Center for the Living Things.
-
14. m²
Paweł Dunal
Myśliwy, 2016, olej na płótnie, 30×30 cm, Fot. Adam GutPsychodelia wraca do Polski
Kiedy Paweł Dunal debiutował, przed niespełna dziesięcioma laty, na scenie artystycznej panowało „zmęczenie rzeczywistością” i „robienie nowych światów, zamiast dać spokój”*. Malarstwo Dunala wchodziło wówczas w rezonans z tymi tendencjami, zwłaszcza na gruncie psychodelii. Artysta opowiadał „historie grzybów”**, trujących i psychoaktywnych. W mrocznych gąszczach, wyglądających, jakby były malowane raczej z halucynacji niż z natury, pojawiały się czasem przebitki z tzw. obiektywnej rzeczywistości albo z popkultury, szybko były jednak wchłaniane w nadrealne wiry obrazów. Dunal wydawał się znacznie bardziej zainteresowany erotyką niż – na przykład – polityką; seksualne energie napędzały jego obrazowanie na równi z wybujałą wyobraźnią.
Tymczasem rzeczywistość zdaje się doganiać malarstwo Dunala. Dochodzi do tego tym łatwiej, że artysta nigdy nie uciekł od rzeczywistości tak daleko, jakby mogło się wydawać.
W pracach Dunala powraca motyw danse macabre, w radioaktywnych zieleniach i pokrewnych, mocno „świecących” tonach. Jego barwne kościotrupy na pierwszy rzut oka kojarzą się bardziej z szamańskimi zaduszkami z Meksyku niż ze słowiańskimi dziadami w listopadowej szarówce. Z drugiej strony wiszący na kolorowym baloniku szkielet-szubienicznik, często pojawiający się na obrazach Dunala, nieodparcie kojarzy się ze słynnym wideoperformansem Oskara Dawickiego Wisielec. Dawicki ma pętlę na szyi, stołek został już przewrócony. Artysta zadyndałby na stryczku, gdyby nie trzymane w rękach baloniki, które utrzymują jego ciało w stanie delikatnej równowagi, nie pozwalając pętli zacisnąć się do końca.
Ta lewitacja nie może oczywiście trwać wiecznie; egzystencjalny pesymizm i wisielczy humor sprowadzają widza na ziemię, w stronę granic pewnego konkretnego terytorium.
Dunal namalował kształt owego terytorium w sposób niepozostawiający wątpliwości. Na jednym z obrazów artysta przedstawił rodzaj płotu biegnącego łamaną linią, która do złudzenia przypomina zarys granic Polski. W ogrodzeniu nie ma – niestety – żadnej furtki. W środku są za to kościotrupy. Uwijają się – na wewnętrznej stronie płotu malują piękne drzewa na zielonym tle. W 2017 roku obraz budzi aktualne polityczne skojarzenia – podobnie jak inny szkielet, nieumarły łowca z obrazu Myśliwy, przemierzający postapokaliptyczny martwy las.
Innym motywem powtarzającym się u Dunala jest swastyka. Pierwsze jej przedstawienia pochodzą z lat 20112012, kiedy zagrożenie recydywą faszyzmu traktowano w Polsce bardziej jako figurę retoryczną niż realny problem. Jeszcze w 2013 roku pewien prokurator dowodził, że swastyka to nic innego jak starożytny symbol szczęścia i pomyślności; nie ma powodów do obaw. Dunal testował różne formy i przebrania, w których może pojawiać się ów rzekomo szczęśliwy znak. Niektóre z jego swastyk były człekopodobnymi hybrydami, pół symbolami, pół ludźmi, w wesołych kostiumach i makijażach cyrkowych klaunów – swastykami w maskach błaznów i uwodzicieli. Na obrazie Strach przed obcym w kształt hakenkreuza układa się ciało Obcego z filmu Ridleya Scotta. Na jeszcze innym w formę swastyki ułożone są snopki słomy. Swastyka to znak dążący do wirowania; nietrudno wyobrazić sobie ten słomiany symbol obracający się w chocholim tańcu.
Jesteśmy więc w Polsce. Co ta lokalizacja oznacza dla malarza psychodelicznego, z silną skłonnością do groteski? Groteska, podobnie zresztą jak nadrealizm czy wrażliwość psychodeliczna, nie mają w Polsce silnego oparcia w tradycji artystycznej. Za to rzeczywistość, zwłaszcza polityczna, bogata jest w akcenty groteskowe, ten szczególny rodzaj potworności rodzący się z połączenia w jednym ciele (artystycznym, społecznym, politycznym) sprzeczności, których nie sposób skomponować w harmonijną całość.
Dla odczytania prac Dunala w kontekście aktualnej sytuacji – zarówno obrazów powstających w reakcji na ostatnie wypadki polityczne, jak i tych, które zdawały się te wypadki antycypować – kluczowymi obrazami są dwa Powroty syna, inspirowane obrazem Rembrandta. Tytułowym bohaterem jednej wersji Powrotu… jest szkielet, namalowany w błękitnej tonacji, jak zmarli u Wróblewskiego. Drugi (marnotrawny) syn ubrany jest w toksycznie pomarańczowy kombinezon; twarz zasłania mu maska gazowa. Obaj „synowie”, klęczą, obejmując drzewa w geście, którym postać z dzieła Rembrandta obejmowała ojca. Martwy, błękitny syn-szkielet obejmuje drzewo żywe. „Syn” chroniony kombinezonem przylgnął do drzewa martwego.
Powrót syna to opowieść o powrocie do domu. W tej wersji historii jest to powrót na obszar katastrofy, do strefy kryzysu.
-
15. Monopol
Maria Pinińska-Bereś
Mapa →
Performerka
22.09–30.11.2017
Al. Jerozolimskie 117
www.galeriamonopol.plMaria Pinińska-Bereś
Aneksja krajobrazu, Świeszyno koło Miastka, 1980Maria Pinińska-Bereś to prekursorka sztuki kobiecej w Polsce i jedna z najwybitniejszych rzeźbiarek drugiej połowy XX wieku. Do jej najbardziej znanych realizacji należą osobiste, subtelne i jednocześnie ironiczne „różowe prace”. Znacznie mniej znane są jej performanse, choć ta część jej twórczości była równie nowatorska i interesująca. Wciąż zbyt rzadko wspominana w historii polskiej sztuki akcji, Maria Pinińska-Bereś jest artystką równie ważną jak Ewa Partum czy Teresa Murak, które także niedawno zajęły należne im w historii sztuki miejsce.
W performansach Marii Pinińskiej-Bereś odnajdziemy wachlarz gestów charakterystycznych dla sztuki efemerycznej. W jej akcjach splatały się wątki osobiste, kobiece, a także uniwersalne wypowiedzi dotyczące sztuki, polityki i natury. Działania artystki cechuje kameralny charakter, klarowna struktura i dbałość o szczegóły, przejawiająca się w doborze stroju czy wyborze miejsca. W performansach czerpała ze swoich doświadczeń rzeźbiarki, a przedmioty używane podczas akcji funkcjonowały następnie jako instalacje, prezentowane przez artystkę na wystawach.
Galeria Monopol zaprezentuje szeroki wybór dokumentacji fotograficznej, rysunki oraz przedmioty używane przez artystkę w czasie performansów.
Wystawie towarzyszy książka zawierająca dokumentację wszystkich akcji Marii Pinińskiej-Bereś wraz z opisami samej artystki oraz antologią tekstów.
Wystawa oraz książka zostały sfinansowane ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
-
16. Piktogram
Florian
Auer Bez szwów (szkic), 2017Bertolt Brecht, Zmiana koła
Siedzę na skraju drogi.
Kierowca zmienia koło.
Nie byłem szczęśliwy tam, skąd przychodzę. Nie będę szczęśliwy tam, dokąd odejdę. Lecz dlaczego tak bardzo się niecierpliwię, patrząc na zmianę koła?
przeł. Ryszard Krynicki
Zmiana koła to pierwsza indywidualna wystawa Floriana Auera w Polsce. W galerii Piktogram artysta pokazuje prace inspirowane cytatem z wiersza Bertolta Brechta.
Florian Auer urodził się w 1984 roku w Augsburgu, studiował w Städelschule we Frankfurcie w pracowni Tobiasa Rehbergera. Obecnie mieszka i pracuje w Berlinie. Jego pracownia znajduje się w miejscu zwanym Filmstadt Weißensee – małym Hollywood we wschodniej części miasta. W latach 20. XX wieku znajdowały się tam studia filmowe, w których pracowali między innymi Fritz Lang i Marlena Dietrich i w których powstawały legendarne produkcje, na przykład Gabinet doktora Caligari. Obecnie mieszczą się tam pracownie rzemieślników – stolarzy, kamieniarzy, metaloplastyków, co również stanowi punkt odniesienia dla wystawy. Niedaleko, nad jeziorem, stoi dom Brechta. Awangardowy dramaturg, podobnie jak młody artysta, urodził się w Augsburgu.
-
17. Pola Magnetyczne
Odile Bernard Schröder
Mapa →
REVELATION-REVOLUTION
22.09–25.11.2017
ul. Londyńska 13
www.polamagnetyczne.comOdile Bernard Schröder
Jak zaszyfrowane lustro, 2017Wystawa Odile Bernard Schröder REVELATION-REVOLUTION została zrealizowana w trakcie kampanii prezydenckiej we Francji, wiosną 2017 roku. Zobaczycie na niej fotografie starć między demonstrantami a służbami porządkowymi, które rozgrywały się podczas kampanii, zrzuty ekranów z telewizyjnych programów politycznych, zdjęcia poszarpanych plakatów wyborczych, a także żywe martwe natury oraz chemigramy. To, co mogłoby jawić się jako konfrontacja obrazów zupełnie odmiennych gatunków – tych ze świata namacalnego i tych z zaświatów, wygenerowanych przez procesy chemiczne – stanowi w oczach OBS echo narracyjnej i wizualnej intrygi wdrożonej przez polityczno-medialno-sondażowe elity, zaserwowane w decydującym momencie życia demokratycznego kraju. Moment ten zredukowany został do spektaklu, w którym odnajdziecie tak wielu reżyserów, aktorów, przedsiębiorców przedsięwziętych, zahipnotyzowanych hipnotyzerów, dégagistes dégagés…
REVELATION-REVOLUTION, poprzez zwrot ku tradycji ezoterycznej i magii przypadku chemicznego, wywoła przed wami fantasmagoryczną naturę tego wydarzenia, ogłoszonego przez najsłynniejszego ze swoich aktorów i pochodzącego z Olimpu „mistrza czasu” Rewolucją. To widowisko, które rozgrywało się i rozegra blisko was! Mandragory, egregory, asy i inni Władcy Much, zwerbowani przez OBS, to niewidzialni, a teraz zdemaskowani protagoniści dramatu. Spotkanie obrazów – uchwyconych, odwróconych, znalezionych, torturowanych czy powstających ex nihilo – stanowi wyłom w permanentnym strumieniu ikonosfery polityczno-medialnej. Te obrazy pochodzą z głębi wiary, poszukiwania ekstazy i wywoływania kolektywnej halucynacji, gdzie rozum niewiele ma wspólnego z podejmowaniem ostatecznej obywatelskiej decyzji. To odwrócenie wartości: „jeżeli państwo mnie zrozumieliście, to znaczy, że się źle wyraziłem.”
Aparat ustawiony przez OBS ze swoimi akcentami sytuacjonistycznymi nie zmierza do poddania w wątpliwość świata, w którym żyjecie, ale do kwestionowania jego reprezentacji, przekazanej wam za pośrednictwem ekranów. Pamiętajcie jednak, że rzeczy, które się raz zetknęły, dalej na siebie oddziałują, mimo straconego już kontaktu. Więc z tej perspektywy wtajemniczajcie się i inicjujcie! Zauważcie jak w REVELATION-REVOLUTION OBS zwraca szczególną uwagę nie tylko na to, co przedstawione, ale też na sposób, w jaki obrazy same wam się przedstawiają. Na starych światłoczułych papierach, artefaktach zapomnianego już przemysłu i świata, ujawnia przed wami duchy, a do wykonania odbitek używa dłoni, które – w przeciwieństwie do waszych, dotykających czarnych ekranów – mają jeszcze moc kształtowania materii.
-
18. Profile
Tomasz Partyka
Czerwona, czarna, biała, może brunatna albo różowa, ale chyba nie żółta? 2017, technika mieszana na desce, 30 × 30 cmO swojej najnowszej serii prac Tomasz Partyka mówi, że to obiekty malarskie, które początkowo zamierzał wieszać na ścianie. Wszystkie te przestrzenne kompozycje, z labiryntami form, wycinkami ze słownika lub encyklopedii i tłumami małych figurek, wyrastają z drewnianych płaszczyzn.
Ich malowane, oklejane lub surowe tła stają się miniaturowymi scenami, na których rozgrywają się kolejne epizody „małych rzezi”. Każda z nich jest ekspresyjną, bardziej wizualną niż narracyjną, inscenizacją tematu, narzuconego przez ponure absurdy aktualnej rzeczywistości.
Echa trudnej do oswojenia codzienności rozbrzmiewają w tytułach poszczególnych mise-en-scène: Ucieczka z Europy; Oni; Czy na Wschodzie czy na Zachodzie, a najlepiej tam, gdzie jest ciasno; Czerwona, czarna, biała, może brunatna albo różowa, ale chyba nie żółta?
Wcześniej Partyka opatrywał obrazy-kolaże różnymi komentarzami, odręcznymi dopiskami. Teraz w większości prac pojawiają się hasła wycinane ze Słownika wyrazów obcych i towarzyszące im definicje encyklopedyczne. Hasła i definiowane pojęcia w żaden sposób nie przystają do siebie, ich zestawienia są równie groteskowe jak bełkotliwy język dyskursu publicznego.
W prezentowanej przed trzema laty serii prac Wybacz mi, ojczyzno artysta wycinał zminiaturyzowane postacie z reprodukcji malarstwa dziewiętnastowiecznego. Pokazywane obecnie obiekty zaludnia małymi figurkami z plastiku, a właściwie żołnierzykami, które demilitaryzuje, pozbawiając ich mieczy, karabinów, bagnetów. Plastikowe figurki są wypalane, deformowane, nadziewane drutami, pozbawiane głów, rąk, zmasakrowane na wszelkie sposoby grzęzną w zastygłej farbie, tłoczą się w ciasnych przestrzeniach, nieruchomieją w gestach niejasnych rytuałów.
Podstępna estetyka toy art w sceneriach „małych rzezi” jest sposobem na odgrywanie nieznośnej rzeczywistości, w której codzienne praktyki życia publicznego przekształcają się w ociekające farbą jatki.
Bożena Czubak
Tomasz Partyka (ur. 1978) studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu, gdzie obronił dyplom z malarstwa i wideo. Mieszka i pracuje w Warszawie. Jego wystawy indywidualne prezentowano między innymi w galerii Le Guern, Warszawa (2005; 2007); Les Complices, Zurych (2006); Kont Gallery, Lublin (2007); Centrum Sztuki Współczesnej „Łaźnia”, Gdańsk (2007); Galerie Zero, Berlin (2009); Galerii Entropia, Wrocław (2010); Fundacji Profile, Warszawa (2014) i Roberto Polo Gallery, Bruksela (2015).
-
19. Propaganda
Mariusz Tarkawian
Wystawa fantastyczna
22.09–28.10.2017Ewa Doroszenko
Jacek Doroszenko
Rezydenci
22.09–1.10.2017ul. Foksal 11
Mapa →
www.prpgnd.netMariusz Tarkawian
Pokój i Miłość (detal), 2016, marker olejowy na sklejce, 120 x 700 cm– Jaki ma sens mówienie o przyszłości? (…) O przyszłości się nie mówi, przyszłość się tworzy. Oto kieliszek koniaku. Jest pełny. Sprawię, że będzie pusty. O tak. Pewien mądry człowiek powiedział, że przyszłości nie sposób przewidzieć, ale można ją wynaleźć.
Arkadij i Borys Strugaccy, Pora Deszczów
Mariusz Tarkawian to kronikarz, inwentaryzator, dokumentalista, ale też interpretator. W graficznych komentarzach opisuje współczesną rzeczywistość, przeszłość i przyszłość sztuki. Przez kilka lat, obserwując twórczość innych artystów, a później uważnie i dokładnie kopiując ich dzieła w swoich szkicownikach, zbudował ogromną rysunkową encyklopedię historii sztuki (W poszukiwaniu sztuki, zbiór ponad 2000 prac).
Jednak najwięcej wydarzeń, sytuacji, wielkich idei, przełomowych wiadomości i transformacji jest tam, gdzie jeszcze nic się nie zaczęło. Najciekawsze jest to, co niepewne i niesamowite, trochę prawdopodobne, a trochę wymyślone. Tarkawiana fascynuje ludzka możliwość przewidywania. To, że człowiek nieustannie planuje i mimowolnie szykuje sobie przyszłość. Wystawa fantastyczna to rysunkowe fantasy, to projektowanie i tworzenie przyszłości. Rysunki są ostrzegawczymi scenariuszami, wynajdywaniem i oswajaniem tego, co sztukę wkrótce spotka.
Wystawa Ewy i Jacka Doroszenko w piwnicy galerii Propaganda to efekt pewnego szczególnego zbiegu okoliczności, zagranicznych rezydencji i przeprowadzonego w tej przestrzeni eksperymentu. Na projekt składają się prace artystów, które powstały podczas ich pobytów w Hiszpanii, Norwegii, na Litwie oraz właśnie w Warszawie, w piwnicy na Foksal 11, podczas miesięcy poprzedzających Warsaw Gallery Weekend. Dla Ewy i Jacka Doroszenko stała i zorganizowana pracownia nie jest ani uprzywilejowanym miejscem praktyki twórczej, ani też punktem odniesienia. Samą ideę „fizycznego studia” coraz częściej porzucają na korzyść „mentalnego atelier”. Występują w roli podróżników, przejmujących tymczasowe pracownie, rezydentów powierzanych im przestrzeni. Próbują w te wypożyczane miejsca ingerować – zmieniać je i prowizorycznie reorganizować.
Ich projekt realizowany w ramach Warsaw Gallery Weekend eksploruje współzależność sfery wizualnej i audialnej. Piwniczne kazamaty Propagandy wypełniają obiekty, które opisują relację między miejscem a jego powidokiem.
-
20. Raster
Mika Tajima
Air
22.09–18.11.2017Krzysztof Pruszkowski
Barierka
22.09–28.10.2017ul. Wspólna 63
Mapa →
www.rastergallery.comMika Tajima
Negative Entropy (Argraf Perfecta, Quad), 2017, bawełna, poliester, wiskoza, drewno, filc wygłuszający, 187×140 cm Dzięki uprzejmości artystki, galerii Van Doren Waxter (NYC) i Raster (Warszawa)Maszyna, książka, ciało. To niewidoczne dla widza motywy wystawy Miki Tajimy, wysnute z różnych warszawskich, technologicznych i architektonicznych, wątków. Stanowią one materiał wyjściowy dla abstrakcyjnych tkanin i zaawansowanych technologicznie rzeźb. Perforowana skóra. Spętany umysł. Maszyna, chociaż jeszcze nie w pełni. Prezentowane obiekty tworzą na wystawie rodzaj krnąbrnego, nie do końca czytelnego ciała – wciąż w transformacji. Gotowego do przyjęcia danych i skonfigurowanego do działania – do pracy, przyjemności, wojny.
Od XVIII wieku figura maszyny była używana jako metafora ciała i społeczeństwa oraz ich przyszłego zjednoczenia. Prezentowane na wystawie prace materializują tę metaforę, poddając refleksji polityczny wymiar cielesno-maszynowego zespolenia.
Rzeźby Tajimy tropią procesy produkcji cielesnego podmiotu i towarzyszącej im miękkiej siły algorytmów, która fizyczny przymus zastępuje bezdotykowym naciskiem. Force Touch – tektoniczna rzeźba w formie ściany z dyfuzorami ulokowanymi zgodnie z układem meridianów ludzkiego ciała – wdmuchuje powietrze w przestrzeń galerii. Praca nawiązuje do technologii haptycznych stosowanych w ekranach dotykowych i touchpadach, mediując relację między skórą a powierzchnią urządzenia-maszyny, między siłą a ciśnieniem.
Drewniana rzeźba Pranayama, naszpikowane chromowanymi dyszami jacuzzi, jest zarazem produktem ortodoksyjnej dyscypliny, jak i wewnętrznej praktyki duchowej. Przypominająca maskę forma została ukształtowana na wzór aparatów medycznych, modyfikujących kształt i funkcje ciała. Kontrola oddechu (prāna) w praktyce ajurwerdyjskiej służy ćwiczeniu regulacji indywidualnych sił życiowych.
Żakardowe tkaniny z cyklu Negative Entropy to z kolei abstrakcyjne obrazy dwóch różnych miejsc i technologii – warszawskiej drukarni i serwerowni w Nowym Jorku. Prace są transmutacjami nagrań wykonanych w tych dwóch zakładach – przełożeniem informacji dźwiękowej na materialny obiekt.
Maszyny żakardowe są uznawane za prekursorskie względem technologii cyfrowej, co zwraca uwagę na przeplatanie się historii produkcji tekstylnej i cyfrowej. Maszyny w drukarni Argraf*, na których w trakcie pracy nad wystawą drukowaliśmy książkę o ruinach Warszawy, stanowią jednocześnie źródło i przedmiot tkanin Tajimy. Obecna, choć niewidoczna tu książka podkreśla relacje między produkcją tkanin a tekstów. Łacińskie textus może oznaczać zarówno tkaninę, sieć, jak i tkankę anatomiczną.
Wystawa w Rastrze jest pierwszą indywidualną prezentacją prac artystki w tej części Europy. Wcześniej, w 2007 roku, uczestniczyła ona w zbiorowej wystawie Uncertain States of America. Sztuka amerykańska w trzecim milenium w Centrum Sztuki Współczesnej w Zamku Ujazdowskim.
Mika Tajima (ur. 1975) jest amerykańską artystką japońskiego pochodzenia, mieszka i pracuje w Nowym Jorku. W ostatnich piętnastu latach wystawiała w wielu muzeach w Stanach Zjednoczonych i na świecie, ostatnio między innymi w Palais de Tokyo w Paryżu, South London Gallery, Aspen Art Museum, Seattle Art Museum, a także na Gwangju Biennale (2016). Współpracuje z galeriami Van Doren Waxter w Nowym Jorku i Taro Nasu w Tokio.
* Argraf specjalizuje się w publikacjach i drukach artystycznych o ograniczonym nakładzie. Drukuje większość książek wydawanych przez Raster.
-
21. Rodriguez
Marlon de Azambuja
Piotr Bosacki
Cristina Garrido
Agnieszka Grodzińska
Jimena Kato
Julia Llerena
Franciszek Orłowski
Maya Saravia
Michał Smandek
Mauro Vallejo
D/I/S/R/U/P/T
(część 2) 22.09–3.10.2017Nowe Miejsce
Mapa →
Al. Jerozolimskie 51/2
www.rodriguezgallery.comMichał Smandek
Szkielety, Salar de Uyuni, Boliwia, 2016Słowo disrupt (ang. zaburzyć, zdezorganizować) generuje ramę projektu, w którym udział biorą artyści z różnych kręgów kulturowych. Zaproszeni do refleksji nad pojęciem zaburzenia twórcy, działając w zgodzie z własnymi zainteresowaniami i metodami pracy, reprezentują radykalne postawy wobec zastanego porządku. Jednak czynności często powodujące tymczasową zmianę mogą stać się także zalążkiem nowego porządku.
Wystawa jest rozwinięciem projektu pokazywanego w maju w poznańskiej siedzibie galerii.
-
22. Stereo
Gizela Mickiewicz
Dać, odebrać, zostawić poczucie braku 2
2.09–28.10.2017Mathis Altmann
Wojciech Bąkowski
Will Benedict
Tobias Spichtig
Rzeczy w kształtach rzeczy
22.09–28.10.2017ul. Miedziana 11
Mapa →
www.galeriastereo.plGizela Mickiewicz
Dać, odebrać, zostawić poczucie braku, 2017, media mieszaneW ciągu ostatnich dwóch lat Gizela Mickiewicz pracowała nad cyklem form rzeźbiarskich, odzwierciedlających niejasne, opierające się werbalizacji stany mentalne, takie jak konflikt wewnętrzny czy doświadczenie sprzecznych uczuć. Z czasem realizacje uległy konceptualnemu i formalnemu zróżnicowaniu, zostały rozbudowane o wątki przekraczające ramy pierwotnej koncepcji.
Mickiewicz interesuje włączenie w zakres wystawy elementów, które pochodzą spoza przestrzeni galerii lub wykraczają poza jej ściany, nieobecnych fizycznie lub nieposiadających swojej reprezentacji w formie artystycznego obiektu. Oto rzeźbiarka, która nie tylko zalicza błędy i wady na konto swojej pracy, ale również eksponuje brak jako część dzieła. Jednocześnie dociekania Mickiewicz mają charakter paradoksalny – znajduje on swoje odbicie w aspekcie formalnym (w zestawieniach materiałów, nieoczywistych relacjach, napięciach między konkretem materii a subtelnościami odniesień), ale przede wszystkim określa ich egzystencjalną treść. Sprzeczności się nie wykluczają, zdaje się mówić artystka. Jej myślenie biegnie prostopadle do binarnych opozycji i wbrew jednoznacznym kategoriom, w poszukiwaniu osobnych własnych zasad.
Gizela Mickiewicz (ur. 1984) mieszka i pracuje w Warszawie; ukończyła Akademię Sztuk Pięknych w Poznaniu. Wystawy indywidualne: Lucas Hirsch, Düsseldorf (2017); Galeria Arsenał, Białystok (2016); Stereo, Warszawa (2015, 2011); BWA, Zielona Góra (2013); Frutta, Rzym (2013). Indywidualne prezentacje na targach LISTE w Bazylei (2017) oraz Frieze Art Fair w Londynie (2014). Wybrane wystawy grupowe: Bureau, Nowy Jork; at-fifteen, Tel Awiw; CAC Kim?, Ryga; CAC, Wilno; Bunkier Sztuki, Kraków; Kunsthalle Bratislava oraz Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Mickiewicz odbyła pobyty rezydencyjne w ośrodkach Gasworks w Londynie (2014) i Triangle w Nowym Jorku (2016).
Na wystawę Rzeczy w kształtach rzeczy składają się medialnie różnorodne prace polskich, szwajcarskich i amerykańskich artystów. Synestetyczną atmosferę wystawy budują zróżnicowane środki wyrazu – od rysunku, poprzez instalacje dźwiękowe, aż po rzeźbę czy wideo. Odzwierciedlając spektrum stanów psychicznych, doświadczanych tuż po przebudzeniu, nadwrażliwość zmysłową i troski moralne, wystawa operuje strukturą szkatułkową. W jej przestrzeni przenikają się różne obrazy i wątki, perspektywy i skale, a całość nasycona jest wisielczym humorem.
-
23. Stroboskop
Bean Gilsdorf
Wyjątkowa przyszłość (fragment pracy), 2016, poliester, vintage bawełna, wełna, wypełnienie, 37×69×28 cm, drewniany podest, 119×69×28 cmRonald Reagan (1911–2004) był aktorem w złotych czasach Hollywood, znany z ról w filmach Knute Rockne, All American (1940) czy Bedtime for Bonzo (1951). Pełnił także funkcję gubernatora Kalifornii (1967–1975), później został prezydentem USA (1981–1989). W swojej ostatniej roli promował ekonomię strony podażowej i zapewniał, że odpady wyprodukowane przez elektrownię jądrową przez jeden rok można składować pod biurkiem. W 1980 roku hasłem jego kampanii było „Uczyńmy Amerykę znowu wielką” (ang. Let’s Make America Great Again).
Elvis Presley (1935–1977) był piosenkarzem, autorem tekstów, aktorem. Często określany jako „Król Rock and Rolla”, znany głównie z powodu kwiecistego stylu i prowokującej aktywności scenicznej. W roku 1970 zwrócił się do ówczesnego prezydenta Richarda Nixona z prośbą o przyjęcie go na stanowisko „agenta federalnego w misji specjalnej” Biura ds. Narkotyków i Niebezpiecznych Używek. Pod koniec życia posiadał trzydzieści siedem sztuk broni, w tym karabin maszynowy i opatrzony monogramem colt kaliber .45, z turkusową rękojeścią; gdy nielubiany przez niego aktor pojawiał się na ekranie, zwykł strzelać do telewizora.
Superman (1933–2016), znany również jako Kal-El z planety Krypton, uważany za najpotężniejszą istotę na Ziemi. Do jego nadludzkich mocy wliczają się wyjątkowa siła, umiejętność latania i widzenia przez ściany. Superman często opisuje siebie jako obrońcę „prawdy, sprawiedliwości i amerykańskiego stylu życia”.
Bean Gilsdorf jest artystką i pisarką, której najnowsze prace eksplorują historyczne i kulturowe narracje przekazywane za pomocą obrazów. Jej prace pokazywane były w Muzeum Sztuki Współczesnej w Santa Barbara, w Instytucie Sztuki Współczesnej Wattisa i Amerykańskim Muzeum Historii Tekstyliów, jak również w przestrzeniach wystawienniczych w Polsce, Anglii, we Włoszech, w Chinach i RPA. Gilsdorf otrzymała tytuł magistra sztuk pięknych w Kalifornijskiej Szkole Sztuki (CCA) w 2011 roku. W latach 2011–2012 była rezydentką Headlands Center for the Arts, zaś w latach 2015–2016 oraz 20162017 stypendystką Fulbrighta w Polsce. Jej teksty krytyczne zostały opublikowane między innymi w „Art Forum”, „BOMB Magazine” oraz „Frieze”.
-
24. Szydłowski
Jan Bajtlik
Odyseja (fragment), z cyklu Labirynty greckie, 2016–2017, ołówek na papierzeZafascynowany kulturą starożytną oraz metaforycznym i wizualnym bogactwem figury labiryntu, Jan Bajtlik stworzył cykl ilustracji Labirynty greckie, w którym przedstawieniom postaci czy przedmiotów towarzyszą reprezentacje symboli i znaczeń kluczowych dla ikonografii antycznej. Misternie wykonane rysunki scen mitologicznych, głównie te zaczerpnięte z Iliady i Odysei, same stają się labiryntami do czytania. Mit jako opowieść również przywodzi na myśl symbolikę labiryntu, którego przestrzeń rzadko pozwala na poruszanie się po liniach prostych, nie wszystko w nim widoczne jest na pierwszy rzut oka, a dotarcie do zamierzonego celu wymaga wysiłku narażonego na błędy. Labirynt jest także historią, która w sferze znaczeń i przeżyć pełna jest nieskończonych domysłów i niepewności. Odnosząc się do antycznej symboliki, Jan Bajtlik tworzy bogate ilustracje, których narracja oraz warstwa wizualna powstały podczas licznych podróży artysty po Grecji, gdzie odniesienia do kultury starożytnej odczuwalne są do dziś.
Jan Bajtlik (ur. 1989) był wielokrotnie nagradzany w kraju i za granicą. Otrzymał srebrny medal na 10. Międzynarodowym Triennale Plakatu w Toyamie (Japonia) i wyróżnienie Bologna Ragazzi Award 2015. Jego twórczość artystyczna obejmuje ilustrację, książkę artystyczną, typografię, dzieła site-specific, prace na papierze i malarstwo.
Kurator: Konstanty Szydłowski
-
25. Wizytująca
Karolina Bielawska
Pyły, 2017. Fot. Michał MatejkoNadzwyczajna ruchliwość płynów przywodzi na myśl wyobrażenie „lekkości”. Istnieją ciecze, których ciężar, przy takiej samej objętości, przewyższa ciężar wielu ciał stałych, a mimo to na ogół wyobrażamy sobie ciecze jako lżejsze, ważące mniej od wszystkiego, co stałe. „Lekkość” i „nieważkość” kojarzymy zwykle z ruchem i zmiennością.
(…)
Wbrew potocznemu mniemaniu, rozpowszechnionemu w epoce nowoczesnej, odwlekanie nie wynika z lenistwa, opieszałości czy ospałości. Odwlekanie jest wyrazem aktywnej postawy, jest próbą przejęcia kontroli nad kolejnością zdarzeń i nadania im innego porządku niż ten, który przyjęłyby, gdybyśmy pozostali ulegli i pokorni. Odwlekanie oznacza manipulowanie możliwościami uobecniania się danej rzeczy poprzez odkładanie, opóźnianie i odraczanie jej obecności, trzymanie jej na dystans lub odsuwanie momentu jej bezpośredniego doświadczenia.
Fragment książki Zygmunta Baumana Płynna nowoczesność
-
26. Wschód
Daniel Koniusz
Bez tytułu (partytura 1), 2017